“Życie jest zbyt krótkie na złą pielęgnację” – to zdanie przeczytałam w książce o koreańskiej rutynie beauty i… przepadłam. Po miesiącach oglądania filmików o 10-stopniowej pielęgnacji, postanowiłam sprawdzić, czy te wszystkie zachwyty są uzasadnione. Przez tydzień stosowałam pełną koreańską rutynę pielęgnacyjną, mierzyłam się z wyzwaniami i obserwowałam każdą, nawet najmniejszą zmianę na swojej skórze.
Przygotowania
Zanim rozpoczęłam eksperyment, zamówiłam zestaw podstawowych kosmetyków:
- Olejek do demakijażu z olejem z kamelii
- Piankę do mycia twarzy z zieloną herbatą
- Peeling enzymatyczny z papainą
- Tonik z kwasem hialuronowym
- Dwie esencje: jedna z fermentowaną wodą ryżową, druga ze śluzu ślimaka
- Serum z witaminą C
- Emulsję nawilżającą
- Krem z ceramidami
- Krem z filtrem SPF50
Koszt całego zestawu? 876 złotych. Niemało, ale potraktowałam to jako inwestycję w eksperyment i moją skórę.
Dzień 1: Pierwsze starcie
6:30 – Budzik dzwoni 40 minut wcześniej niż zwykle. Rozkładam wszystkie produkty w kolejności stosowania.
7:00 – Pierwsza porażka. Nakładam produkty w złej kolejności, esencja miesza się z kremem, wszystko się roluje. Zaczynam od nowa.
7:25 – W końcu udaje mi się nałożyć wszystkie warstwy. Moja twarz czuje się jak… tort przekładaniec. Dziwne uczucie.
22:00 – Wieczorna rutyna idzie już lepiej, ale zajmuje mi prawie godzinę. Mój partner pyta, czy wprowadziłam się do łazienki.
Dzień 2: Nauka cierpliwości
7:00 – Zaczynam rozumieć, że między warstwami trzeba czekać. Wykorzystuję ten czas na zaparzenie kawy i przygotowanie śniadania.
13:00 – Pierwszy pozytyw: mój podkład nie spływa z twarzy w połowie dnia jak zwykle.
22:30 – Wieczorem odkrywam, że delikatne wklepywanie produktów daje lepsze efekty niż wcieranie. Skóra wydaje się spokojniejsza.
Dzień 3: Pierwsze efekty
6:45 – Rano zauważam, że skóra jest jakby gładsza w dotyku. Rutyna zajmuje mi już tylko 25 minut.
14:00 – Koleżanka w pracy pyta, czy byłam na jakimś zabiegu. Mówi, że moja cera wygląda na wypoczętą.
21:00 – Wieczorem odkrywam, że nie muszę używać wszystkich produktów na raz. Zaczynam dostosowywać rutynę do potrzeb skóry.
Dzień 4: Wyzwania
7:30 – Zaspałam! W pośpiechu nakładam tylko połowę produktów. Ku mojemu zdziwieniu – skóra nie protestuje.
16:00 – Zauważam pierwszy mały wyprysk na brodzie. Zaczynam się martwić.
23:00 – Czytam azjatyckie fora o pielęgnacji. Podobno okres “oczyszczania” jest normalny.
Dzień 5: Kryzys
8:00 – Budzę się z dwoma kolejnymi niedoskonałościami. Mam ochotę wszystko wyrzucić do kosza.
13:00 – Mimo niedoskonałości, skóra jest bardziej rozświetlona. Postanawiam nie poddawać się.
22:00 – Modyfikuję rutynę – pomijam niektóre produkty, skupiam się na łagodzeniu.
Dzień 6: Przełom
7:00 – Wypryski zaczynają znikać. Skóra wydaje się bardziej zbalansowana.
15:00 – Po raz pierwszy od lat nie muszę poprawiać makijażu w ciągu dnia.
21:00 – Wieczorem spędzam mniej czasu w łazience – nauczyłam się, które produkty są dla mnie najważniejsze.
Dzień 7: Podsumowanie
7:00 – Ostatni dzień eksperymentu. Moja skóra wygląda… lepiej. Nie idealnie, ale zdecydowanie lepiej.
20:00 – Robię zdjęcia “przed i po”. Różnica jest subtelna, ale widoczna:
- Mniej widoczne pory
- Wyrównany koloryt
- Skóra bardziej napięta
- Lepsze nawilżenie
Czego się nauczyłam?
Po tygodniu intensywnej pielęgnacji w koreańskim stylu wiem już, że:
- Nie wszystkie kroki są konieczne każdego dnia. Czasem mniej znaczy więcej.
- Najważniejsze elementy koreańskiej pielęgnacji to:
- dokładne oczyszczanie
- staranne nawilżanie
- ochrona przeciwsłoneczna
- systematyczność
- Warto dać skórze czas na przyzwyczajenie się do nowej rutyny.
Moja zmodyfikowana rutyna po eksperymencie
Rano:
- Delikatne mycie twarzy pianką
- Tonik
- Esencja z wodą ryżową
- Serum z witaminą C (co drugi dzień)
- Lekki krem
- SPF
Wieczorem:
- Olejek do demakijażu
- Pianka do mycia
- (opcjonalnie) peeling enzymatyczny
- Tonik
- Esencja ze śluzem ślimaka
- Krem z ceramidami
Czy warto spróbować?
Koreańska pielęgnacja może być świetnym rozwiązaniem, jeśli:
- Lubisz rytuały pielęgnacyjne
- Masz czas na rozbudowaną rutynę
- Jesteś cierpliwa
- Twoja skóra lubi nawilżenie
Może nie być dla ciebie, jeśli:
- Cenisz minimalizm w pielęgnacji
- Masz bardzo wrażliwą cerę
- Nie lubisz nakładać wielu warstw produktów
- Szukasz szybkich rozwiązań
Wskazówki na start
- Zacznij powoli – wprowadzaj jeden nowy produkt na tydzień.
- Nie musisz kupować wszystkiego na raz – zacznij od podstaw.
- Obserwuj swoją skórę – ona najlepiej powie ci, czego potrzebuje.
- Dostosuj rutynę do swojego trybu życia.
Podsumowanie
Koreańska pielęgnacja to nie tylko nakładanie kolejnych warstw produktów – to filozofia dbania o skórę. Po tygodniu eksperymentu zostaję przy zmodyfikowanej wersji tej rutyny. Moja cera jest w najlepszej formie od lat, a ja nauczyłam się lepiej rozumieć jej potrzeby.
PS. Testowałyście już koreańską pielęgnację? A może macie swoje sprawdzone triki na piękną cerę? Dajcie znać w komentarzach!